Produkcja kwasu solnego jest niezwykle ważna dla naszego trawienia. Jeśli mamy dobre zaopatrzenie w kwas solny, mamy mniej zaparć, gazów, lepsze wchłanianie składników odżywczych i zdrowszą florę jelitową.
Kwas solny powstaje w żołądku a na jego produkcję ma także wpływ nasz styl życia, a dokładnie to czy nie brakuje nam ciszy i spokoju.
Poniżej prezentujemy 5 wskazówek, które mogą wspomóc produkcję kwasu solnego:
1. Zadbaj o ciszę i spokój
Weź głęboki oddech przed jedzeniem i zrelaksuj się. Wprowadzając się w stan spokoju, aktywujesz przywspółczulny układ nerwowy, który wspomaga trawienie i tworzenie kwasu solnego.
2. Przeżuwaj każdy kęs
Powinniśmy przeżuwać każdy kęs co najmniej 20 razy, aż pokarm stanie się płynny i będzie można go łatwo połknąć bez popicia. Dzięki dokładnemu przeżuciu pokarm łatwiej się rozkłada, zwiększa się uwalnianie enzymów w jamie ustnej oraz tworzenie się kwasu solnego w żołądku.
3. Zjedz coś kwaśnego lub gorzkiego
Zjedz coś kwaśnego lub gorzkiego 30 minut przed posiłkiem (cytrynę, winogrona, borówkę brusznicę, ocet jabłkowy, rukolę), aby pobudzić tworzenie kwasu solnego.
4. Dobry dostęp do składników mineralnych
Składniki mineralne takie jak potas, chlorek sodu (sól), cynk i magnez stymulują powstawanie kwasu solnego. W przypadku niedoborów tych składników trudniej jest organizmowi wytworzyć kwas solny. Dobrą radą może być przyjmowanie przez jakiś czas suplementu z zestawem składników mineralnych, aby zapewnić prawidłowy poziom kwasu solnego. (Holistic Multimineral)
5. Spraw, aby posiłek był przyjemnością
Nakryj do stołu naczyniami, które lubisz, zapal świeczkę, udekoruj stół i upewnij się, że na talerzu jest kolorowo. 30% produkcji kwasu solnego jest stymulowane wzrokiem, smakiem, zapachem i oczekiwaniem, które są przekazywane przez nerw błędny.
Możesz również spróbować zastosować suplement zawierający jony chlorkowe do posiłku, aby sprawdzić, czy ci to pomoże. Holistic Magsyrabalans zawiera chlorowodorek betainy, który tworzy kwas solny
Dieta podczas świąt? Wyluzuj!
Jak co roku o tej przedświątecznej porze pojawiają się setki artykułów radzących jak nie przytyć w święta. Jakby te trzy dni w roku mogły zepsuć wszystko, co do tej pory wypracowałeś. Trzy dni, przez które – w jakiś magiczny sposób – możesz przybrać taką ilość tkanki tłuszczowej, której nie zrzucisz do kolejnej wigilii. Czy nie brzmi to nieco absurdalnie?
Dla naszego zdrowia i naszej sylwetki ma znaczenie to, co robimy od sylwestra do wigilii, a nie od wigilii do sylwestra. Jeśli przez większość roku dbasz o siebie, te kilka świątecznych dni z dodatkowym sernikiem czy porcją pierogów naprawdę niewiele zmieni. A jeśli jesteś tą osobą, która ma w planach zdrowo się odżywiać, ale wciąż czeka na dobry moment – to święta z pewnością nie są dobrym momentem na rozpoczęcie nowej diety.
Spójrzmy na temat świątecznego jedzenia nieco racjonalnie.
Po pierwsze… czy warto przygotować „odchudzone” wersje tradycyjnych potraw? O ile dodatek mniejszej ilości cukru czy mniej smażenia – to zawsze dobry pomysł, o tyle nie ma sensu przygotowywać „fit” wersji, jeśli to ma być tylko powód do tego, żeby zjeść podwójną porcję. Ostatnio słyszałam ciekawą wypowiedź psychologa, który mówił, że „fit” produkty, to tylko kolejny powód, aby się objadać – ale z mniejszymi wyrzutami sumienia. Dalej nie buduje to zdrowych nawyków – sprzyja jedzeniu dużych objętościowo posiłków oraz podjadaniu. A dzieje się to przede wszystkim dlatego, że takie „odchudzone” produkty zawierają wiele „sztucznych” dodatków, mających imitować te naturalne, które usunęliśmy. Np. produkty ”light” czy 0% tłuszczu – nie dają uczucia sytości ani satysfakcji, ponieważ został usunięty z nich tłuszcz, który jest nośnikiem smaku oraz sprawa, że szybciej czujemy sytość. Oczywiście tłuszcz tłuszczowi nie równy, ale to już inna kwestia. Jednak lepiej wybrać kromkę chleba żytniego na zakwasie posmarowaną masłem czy pastą z awokado, niż zjeść paczkę chrupkiego „pieczywa” posmarowanego serkiem light. Zarówno pod kątem wartości odżywczych, jak i satysfakcji z jedzenia. Ale wracając do świąt…
Spróbuj tego, na co masz ochotę. Spróbuj nawet każdej potrawy – słowem klucz jest umiar. Potrawy wigilijne to potrawy, które spożywasz raz w roku – i nawet jak na co dzień liczysz kalorie czy masz konkretną dietę – nie ma powodu, żeby siadając do stołu z rodziną przyjść ze swoimi „odchudzonymi” potrawami w pudełkach. Co innego, gdy potrzebujesz być na specyficznej diecie z powodów zdrowotnych – musisz unikać glutenu, bo masz celiakię, czy nie jesz ryb, bo jesteś na diecie wegetariańskiej. Wtedy warto porozmawiać o tym stosunkowo wcześniej z gospodarzem wigilijnej kolacji i wspólnie przygotować dodatkowe potrawy, które spełniają te wymagania. Ale na pewno warto załatwić to wcześniej, aby uniknąć zbędnych dyskusji na temat składu potraw podczas rodzinnego czasu.
Po drugie… nie komentuj wyborów innych. Zgodzisz się pewnie ze mną, że nie ma nic gorszego, niż to, jak ktoś zagląda Ci w talerz i z przekąsem wyraża swoją opinię na temat tego, co tam się znajduje. Zwłaszcza podczas rodzinnego, świątecznego czasu. Nawet jeśli wujek ma cukrzycę i je trzeci kawałek sernika – to nie czas i miejsce, aby mu wypominać, że to nie jest dobre dla jego zdrowia. Inną kwestią są wybory przy stole – jeśli Ty eliminujesz cukier, ryby czy gluten z diety, po prostu nie spożywaj tych produktów, ale czas z bliskimi podczas posiłku to najgorszy możliwy moment, aby ich uświadamiać i przekonywać do swoich poglądów, niezależnie jak bardzo byłyby one słuszne.
Po trzecie … warto wcześniej przemyśleć, co zrobić, aby nie czuć się na koniec świątecznych dni zbyt „ciężko”. Przed wigilijną kolacją czy świątecznym obiadem wybierz lekkie posiłki w ciągu dnia, aby ten największy i najbardziej sycący posiłek wypadał właśnie na moment rodzinnego spotkania. Nie popijaj posiłków wodą ani napojami, nawet do godziny po posiłku – unikniesz wtedy nieprzyjemnej pełności w żołądku. Dobrze też być w ruchu, zarówno przed jak i po ucztowaniu. Ale absolutnie nie mam tu na myśli, abyś wychodził szybciej z rodzinnego spotkania i kierował się na siłownię. Absolutnie! Zarządź rodzinny spacer do lasu czy do parku. To świetny sposób, aby dalej ten czas był wyjątkowym, bo spędzony z najbliższymi – a jednocześnie w otoczeniu natury i z dawką aktywności fizycznej w postaci spaceru. Czy można chcieć czegoś więcej?
Po czwarte … jeśli już zdarzy się, że zbyt duża ilość niecodziennych smakołyków na stole będzie na Ciebie kusząco patrzeć i skończysz z uczuciem ciężkości i niestrawności, możesz ratować się doraźnymi sposobami. Dobrym rozwiązaniem jest przygotowanie herbatki ziołowej na lepsze trawienie, możesz użyć też naturalnych preparatów, które będą wspierać Twój układ pokarmowy, aby sobie sprawnie poradził w tej niecodziennej sytuacji. W tym celu warto wziąć pod uwagę produkty zawierające enzymy proteolityczne i składniki ziołowe, takie jak MagsyraBalans, Enzymeja czy ӦrtoDetox. Dobrym pomysłem jest mieć któryś z tych preparatów pod ręką. A najlepiej zadbać o komfort trawienia i nie przejadać się. Wiemy jednak, że mądry Polak po szkodzie…
Po piąte… nie wchodź na wagę bezpośrednio po świętach! Bardzo często masa ciała wtedy jest nieco zwiększona. Ale to nie tak, że z pewnością to dodatkowe kilogramy w postaci tkanki tłuszczowej – w dużej mierze to zawartość jelit i woda. Wróć od razu po świętach do swojego standardowego stylu żywienia i zapomnij o ważeniu się przynajmniej przez tydzień. Powrót do tradycyjnych, zdrowych posiłków i codziennej aktywności fizycznej wystarczy, aby organizm szybko zapomniał o świątecznym ucztowaniu. Ale jeśli Twoja tradycyjna dieta pozostawia wiele do życzenia, zgłoś się do specjalisty i zadbaj o siebie poprzez wprowadzenie zdrowych nawyków żywieniowych. W końcu Twoje zdrowie w Twoich rękach!
Po szóste … wyluzuj. Nie analizuj kalorii, składu posiłków, nie stresuj się brakiem treningu. To czas wyjątkowy, poświęć go zarówno na czas tylko dla siebie z książką, jak i na uważne rozmowy z najbliższymi. W codziennym biegu zapominamy, że to relacje są najważniejsze. I żadna idealna dieta tego nie zmieni.
Wszystkiego pysznego 😉 i dobrego z okazji świąt!
Daria Łukowska
Dietetyk kliniczny oraz trener personalna.
Autorka bloga „Forma na życie” oraz podcasów na kanale „Forma na życie TV”